Czekając na koniec świataCykl utworów do wierszy Czesława Miłosza na głos solowy, zespół wokalny i elektronikę
Po wygnaniu słowa: Czesław Miłosz
muzyka: Jarek Kordaczuk
wykonawcy:
Basia Raduszkiewicz (śpiew)
Zespół wokalny ProForma
Jarek Kordaczuk (elektronika, monoctone)
Miasto młodości słowa: Czesław Miłosz
muzyka: Jarek Kordaczuk
wykonawcy:
Basia Raduszkiewicz (śpiew)
Zespół wokalny ProForma
Jarek Kordaczuk (EWI)
Sens słowa: Czesław Miłosz
muzyka: Jarek Kordaczuk
wykonawcy (a cappella):
Basia Raduszkiewicz (śpiew)
Zespół wokalny ProForma
Alkoholik tytuł oryginału: Alkoholik wstępuje w bramę niebios
słowa: Czesław Miłosz
muzyka: Jarek Kordaczuk
wykonawcy:
Basia Raduszkiewicz (śpiew)
Zespół wokalny ProForma
Jarek Kordaczuk (fortepian, elektronika)
Tak mało słowa: Czesław Miłosz
muzyka: Jarek Kordaczuk
wykonawcy (a cappella):
Basia Raduszkiewicz (śpiew)
Zespół wokalny ProForma
Wiara-Nadzieja-Miłość słowa: Czesław Miłosz
muzyka: Jarek Kordaczuk
wykonawcy:
Basia Raduszkiewicz (śpiew)
Zespół wokalny ProForma
Jarek Kordaczuk (monoctone, elektronika)
Piosenka o końcu świata słowa: Czesław Miłosz
muzyka: Jarek Kordaczuk
wykonawcy:
Basia Raduszkiewicz (śpiew)
Zespół wokalny ProForma
Jarek Kordaczuk (elektronika, fortepian)
Czekając na koniec świata
Jak wiele rzeczy w naszym życiu powstaje w ciągu kwadransa, który pozostał nam do obiadu, planowanego wyjścia do teatru czy przyjścia gości! Ten kwadrans czasem przedłuża się niepostrzeżenie, bo goście się spóźnili o pół godziny. Albo trwa całą noc - bo zajęci wypełnianiem wolnej chwili nie zauważyliśmy, że wcale nie przyszli, a słońce w międzyczasie już ponownie wstało. Jeśli potraktować to nasze wypełnianie wolnego kwadransa jako metaforę, to być może można by było znaleźć dla niej model tak w całym życiu człowieka "aż do śmierci" jak w istnieniu świata w ogóle. Naciągane? Być może. Ale jak wiele kultur oczekuje końca świata już od tysięcy lat - wiedzą coś tym żydzi, chrześcijanie, muzułmanie... ateiści (sic!) etc. Jak wiele razy ten koniec świata był już tuż tuż, dosłownie za kwadrans?... No i jak wiele w tym międzyczasie udało się zrobić! Oj, długo by wymieniać.
Nasz kwadrans trwał tym razem ok. 9 miesięcy. Tyle właśnie zajęło nam ukończenie projektu od pierwszych szkiców nutowych poprzez premierę utworu do przygotowania mastera CD. W tym czasie zajmowaliśmy się intensywnie lekturą poezji Czesława Miłosza i wyborem 7 inspirujących nas wierszy. Czytaniem ich wielokrotnym. Tworzeniem cyklu utworów na głos, zespół wokalny i elektronikę, ich zapisu nutowego. Prawykonaniem (koncert w grudniu 2011). Dopracowywaniem prototypu instrumentu elektronicznego o hyperekspresyjnych możliwościach i nazwie Monoctone. Również szlifowaniem techniki gry na nim. Projektowaniem dźwięków syntezatorów analogowych i cyfrowych. Nagrywaniem poetycko brzmiącego głosu Basi i zestawianiem go z quasi-syntetycznymi niekiedy (ale do bólu naturalnymi!) współbrzmieniami ProFormiaków. Edytowaniem, submiksowaniem, miksowaniem, zgrywaniem, słuchaniem, poprawianiem, zgrywaniem, słuchaniem, poprawianiem, zgrywaniem, słuchaniem...
A koniec świata?... No cóż, jeszcze czekamy - a w wolnym kwadransie nauczyliśmy Basię jeździć na rowerze.
|
|
Basia Raduszkiewicz (kolor), Jarek Kordaczuk (kolor), Zespół wokalny ProForma
|
|
Fotografia z albumu CD Czekając na koniec świata,
fot. Jarosław Poliwko
|
|
Czekając na koniec świata
słowa Czesław Miłosz
muzyka Jarek Kordaczuk
śpiew Basia Raduszkiewicz
zespół wokalny ProForma
electronics Jarek Kordaczuk
Recording & Mastering :: Studio Ruchome Dźwięki
Graphic design :: Adam Smoczyński
Photo :: Jarosław Poliwko
Production :: 6dB Records
ProForma
Alicja Westerlich, Justyna Fandrejewska, Justyna Łuńska, Agnieszka Słowińska, Małgosia Wawruk, Emilia Kitłowska, Magda Mieczkowska, Tomasz Łukaszuk, Michał Karwowski, Łukasz Napiwodzki, Grzegorz Kolendo, Robert Kuriata, Mariusz Mieczkowski,
Marcin Wawruk (dyrygent)
Wykorzystane wiersze Czesława Miłosza
Wiara, Nadzieja, Miłość, Piosenka o końcu świata z tomu Ocalenie, 1945
Tak mało z tomu Gdzie wschodzi słońce i kiedy zapada, 1974
Po wygnaniu z tomu Nieobjęta ziemia, 1984
Sens z tomu Dalsze okolice, 1991.
Miasto młodości z tomu Na brzegu rzeki, 1994
Alkoholik wstępuje w bramę niebios z tomu To, 2000
Dziękujemy Anthony’emu Miloszowi za zgodę na wykorzystanie utworów Czesława Miłosza. Agnieszce Kosińskiej dziękujemy za konsultacje merytoryczne oraz za uzyskanie zgody.
Album CD dostępny na 6dB Records:
www.6db.pl/czekajac-na-koniec-swiata.html
|
|
Basia Raduszkiewicz, ProForma, fot. Jarosław Poliwko.
|
|
Czesław Miłosz
Po wygnaniu
Już nie goń. Cicho. Jak miękko deszcz pada
Na dachy tego miasta. Jak wszystko jest
Doskonałe. Teraz, dla was dwojga budzących się
W królewskim łożu pod oknem mansardy.
Dla mężczyzny i kobiety. Albo dla jednej rośliny
Podzielonej na męskość i żeńskość, które tęskniły do siebie.
Tak, to mój podarunek. Nad popiołami.
Na gorzkiej, gorzkiej ziemi. Nad podziemnym
Echem wezwań i przysiąg. Abyście o poranku
Byli uważni: pochylenie głowy,
Ręka z grzebieniem, dwie twarze w lustrze
Są tylko raz, na zawsze. I niekoniecznie w pamięci.
Abyście byli uważni na to, co jest chociaż mija
I w każdej chwili wdzięczni, świętujący wszelkie istnienie.
Ten mały park, zielonawe popiersia z marmuru
W świetle perłowym, w letni drobny deszcz
Niech jak był kiedy pchnęliście furtkę zostanie.
I ulica wysokich zliszajonych bram,
Którą ta wasza miłość nagle przemieniła.
Czesław Miłosz
Miasto młodości
Przystojniej byłoby nie żyć. A żyć nie jest przystojnie,
Powiada ten, kto wrócił po bardzo wielu latach
Do miasta swojej młodości. Nie było nikogo
Z tych, którzy kiedyś chodzili tymi ulicami,
I teraz nic nie mieli oprócz jego oczu.
Potykając się, szedł i patrzył zamiast nich
Na światło, które kochali, na bzy, które znów kwitły.
Jego nogi, bądź co bądź, były doskonalsze
Niż nogi bez istnienia. Płuca wdychały powietrze
Jak zwykle u żywych, serce biło
Zdumiewając, że bije. W ciele teraz biegła
Ich krew, jego arterie żywiły ich tlenem.
W sobie czuł ich wątroby, trzustki i jelita.
Męskość i żeńskość, minione, w nim się spotykały,
I każdy wstyd, każdy smutek, każda miłość.
Jeżeli nam dostępne rozumienie,
Myślał, to w jednej współczującej chwili,
Kiedy co mnie od nich oddzielało, ginie,
I deszcz kropel z kiści bzu sypie się na twarz
Jego, jej i moją równocześnie.
Czesław Miłosz
Sens
Kiedy umrę, zobaczę podszewkę świata.
Drugą stronę, za ptakiem, górą i zachodem słońca.
Wzywające odczytania prawdziwe znaczenie.
Co nie zgadzało się, będzie się zgadzało.
Co było niepojęte, będzie pojęte.
A jeżeli nie ma podszewki świata?
Jeżeli drozd na gałęzi nie jest wcale znakiem
Tylko drozdem na gałęzi, jeżeli dzień i noc
Następują po sobie nie dbając o sens
I nie ma nic na ziemi, prócz tej ziemi?
Gdyby tak było, to jednak zostanie
Słowo raz obudzone przez nietrwałe usta,
Które biegnie i biegnie, poseł niestrudzony,
Na międzygwiezdne pola, w kołowrót galaktyk
I protestuje, woła, krzyczy.
Czesław Miłosz
Alkoholik wstępuje w bramę niebios
Jaki będę, Ty wiedziałeś od początku.
I od początku każdego żywego stworzenia.
To musi być okropne, mieć taką świadomość,
w której są równoczesne
jest, będzie i było.
Żyć zaczynałem ufny i szczęśliwy,
pewny, że dla mnie co dzień wschodzi słońce,
i dla mnie otwierają się poranne kwiaty.
Od rana do wieczora biegałem w zaczarowanym ogrodzie.
Nic a nic nie wiedząc, że Ty z Księgi Genów
wybierasz mnie na nowy eksperyment,
jakbyś nie dosyć miał na to dowodów,
że tak zwana wolna wola
nic nie poradzi wbrew przeznaczeniu.
Pod twoim ubawionym spojrzeniem cierpiałem
jak liszka żywcem wbita na kolec tarniny.
Otwierała się przede mną straszność tego świata.
Czyż mogłem nie uciekać od niej w urojenie?
w trunek, po którym ustaje szczękanie zębami,
topnieje gniotąca pierś rozpalona kula
i można myśleć, że jeszcze będę żyć jak inni?
Aż zrozumiałem, że tylko błądzę od nadziei do nadziei
i zapytałem Ciebie, Wszechwiedzący, czemu
udręczasz mnie. Czy to próba, jak u Hioba,
aż uznam moją wiarę za ułudę
i powiem: nie ma Ciebie ni twoich wyroków,
a rządzi tu na ziemi tylko przypadek?
Jak możesz patrzeć
na równoczesny, miliardokrotny ból?
Myślę, że ludzie, jeżeli z tego powodu nie mogą uwierzyć,
że jesteś, zasługują w Twoich oczach na pochwałę.
Ale może dlatego, że litowałeś się bez miary, zstąpiłeś na ziemię, żeby doznać tego, co czują śmiertelne istoty.
Znosząc ból ukrzyżowania za grzech, ale czyj?
Oto ja modlę się do Ciebie, ponieważ nie modlić się nie umiem.
Bo moje serce Ciebie pożąda, choć wiem, że nie uleczysz mnie.
I tak ma być, żeby ci, którzy cierpią, dalej cierpieli, wysławiając
Twoje Imię.
Czesław Miłosz
Tak mało
Tak mało powiedziałem.
Krótkie dni.
Krótkie dni,
Krótkie noce,
Krótkie lata.
Tak mało powiedziałem,
Nie zdążyłem.
Serce moje zmęczyło się
Zachwytem,
Rozpaczą,
Gorliwością,
Nadzieją.
Paszcza lewiatana
Zamykała się na mnie.
Nagi leżałem na brzegach
Bezludnych wysp.
Porwał mnie w otchłań ze sobą
Biały wieloryb świata.
I teraz nie wiem
Co było prawdziwe.
Czesław Miłosz
Wiara
Wiara jest wtedy, kiedy ktoś zobaczy
Listek na wodzie albo kroplę rosy
I wie, że one są - bo są konieczne.
Choćby się oczy zamknęło, marzyło,
Na świecie będzie tylko to, co było,
A liść uniosą dalej wody rzeczne.
Wiara jest także, jeżeli ktoś zrani
Nogę kamieniem i wie, że kamienie
Są po to, żeby nogi nam raniły.
Patrzcie, jak drzewo rzuca długie cienie,
I nasz, i kwiatów cień pada na ziemię:
Co nie ma cienia, istnieć nie ma siły.
Nadzieja
Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy,
Że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem,
I że wzrok, dotyk ani słuch nie kłamie.
A wszystkie rzeczy, które tutaj znałem,
Są niby ogród, kiedy stoisz w bramie.
Wejść tam nie można. Ale jest na pewno.
Gdybyśmy lepiej i mądrzej patrzyli,
Jeszcze kwiat nowy i gwiazdę niejedną
W ogrodzie świata byśmy zobaczyli.
Niektórzy mówią, że nas oko łudzi
I że nic nie ma, tylko się wydaje,
Ale ci właśnie nie mają nadziei.
Myślą, że kiedy człowiek się odwróci,
Cały świat za nim zaraz by przestaje,
Jakby porwały go ręce złodziei.
Miłość
Miłość to znaczy popatrzeć na siebie,
Tak jak się patrzy na obce nam rzeczy,
Bo jesteś tylko jedną z rzeczy wielu.
A kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie,
Ze zmartwień różnych swoje serce leczy,
Ptak mu i drzewo mówią: przyjacielu.
Wtedy i siebie, i rzeczy chce użyć,
Żeby stanęły w wypełnienia łunie.
To nic, że czasem nie wie, czemu służyć:
Nie ten najlepiej służy, kto rozumie.
Czesław Miłosz
Piosenka o końcu świata
W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.
W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.
A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.
Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.
|
|
|