Ano było to tak. Siedzieliśmy se z Golkiem na
piasku nad Bałtyckim Morzem, dzieci biegały, żony się opalały, słonko
świeciło. Oj mocno świeciło i mocno też grzało. No i nam chyba
przygrzało. Bo tak se pomyśleliśmy, co by tu robić w tym pięknym
wakacyjnym czasie, tak bardzo wolnym od pracy. - "Jak to co?
Popracujmy!".
I tak wziął Golek skrzypce (bo nigdzie się bez nich nie rusza)
a ja mikrofon (bo to samo) i on jęczał, skrobał, pukał, stukał,
piszczał i kwiczał... a ja nagrywałem.
Po powrocie z "aktywnego" wypoczynku do domu wziąłem się za czyszczenie, brudzenie, przetwarzanie,
montowanie tego wszystkiego com przywiózł znad naszego pięknego morza.
Za punkt honoru postawiłem sobie, że nie dodam żadnego dźwięku "od
siebie". Brzmieć będą tylko skrzypce Golka, ale za to czasem zorane
niemiłosiernie przez mojego peceta.
Po orce płytkiej i głębokiej sześć kawałków się wydzieliło.
Kilka lat myślałem nad oryginalną nazwą dla każdego z nich. Wreszcie
udało się trafić w słowa. Pierwszy z nich nazwałem Etiuda 1, drugi
Etiuda 2, trzeci Etiuda 3, czwarty Etiuda 5 (bo się pomyliłem), piąty
Etiuda 4 (by zatrzeć ślad po swoim błędzie), ostatni zaś Etiuda 6.
Tak oto powstały Etiudy 1-6 zwane od tej pory sugestywnymi.
J. |
|
Golek (Aureliusz Goliński) z Mielenkiem w tle.
|
|