Słowoświaty :: 7 utworów polistylistycznych - Jarek Kordaczuk
głosy solowe, instrumenty (zespół instrumentalny), beatbox czyli bitbox, komputer i dyrygent. utwory na głosy solowe i instrumenty, utwory elektroakustyczne. synteza i analiza, resynteza dźwięku. przetwarzanie tekstu polegające na przestawianiu liter w tekście tak by był względnie zrozumiały, wyrazy nieistniejące ale możliwe - logatomy. nagrania internetowe pocięte na sylaby, głoski, fonemy. muzyka konkretna i ilustracyjna. Romeo i Julia - aria operowa, stylizacja, pastisz. Hip-hop i rap w instrumentacji (aranżacji) orkiestrowej. Improwizacje instrumentalne: flet, obój, klarnet, fagot, skrzypce I, skrzypce II, altówka, wiolonczela, kontrabas, perkusja, drums, fortepian, klawisz, beatbox, dyrygent. Orkiestra improwizowana, muzycy reagujący na gest dyrygenta. Partytura improwizacji - improwizacja kontrolowana.

Słowoświaty Słowoświaty - 7 utworów polistylistycznych na głosy i instrumenty Muzyka i słowa: Jarek Kordaczuk Zamówienie: Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu Koncert Słowoświaty - koncert premierowy(z programu koncertu premierowego, Centrum Sztuki Dziecka, Poznań, 4 czerwca 2013)Koncert SŁOWOŚWIATY to muzyczna wędrówka w przestrzeni i czasie przez konstelacje słownomuzycznych środków wyrazu. Jest to jednak nie tyle podróż przez historię muzyki, co przez style muzyczne. A te z kolei dobrane są tak, by ukazać różnorodność funkcjonowania słowa na gruncie muzyki. Kompozytor posługując się współczesnym i zrozumiałym jednocześnie językiem muzycznym nadaje słowom najprzeróżniejsze formy: piosenki poetyckiej, arii operowej, monodii ornamentalnej i polifonii modalnej, hip-hopu, muzyki ilustracyjnej i konkretnej, eksperymentalnej gry słownej czy wreszcie czegoś, co można by nazwać mianem social network music. I niczym demiurg kreuje wielobarwne muzyczne słowoświaty. Po raz pierwszy Jarek Kordaczuk wystąpi nie tylko w roli autora projektu, kompozytora i autora tekstów wszystkich piosenek, wykonawcy i dyrygenta ale także prowadzącego koncert - narratora opowieści o SŁOWOŚWIATACH. Narracja koncertu ma charakter multimedialny, wszystkie elementy muzyczne połączone są elementami wizualnymi, tworząc spójną całość i wyjątkową, oryginalną kompozycję  z gatunku SŁOWO-OBRAZ-MUZYKA .Program koncertu:1. Taka sobie piosenka - przepis na nieudaną piosenkę2. Dobranoc Romeo - bel canto z Verony3. Leśna opowieść - ilustrowana muzycznie wyprawa do babci Jagi4. Pierwszy element - polifoniczny spór czterech żywiołów5. Mrówka- pseudo-hip-hopowy opis pseudo-dramatycznego zdarzenia6. kÓTra OGdzina - "kubistyczna" gra pokręconych zegarów7. Syntagram - elektroniczne manipulacje i kontrolowane improwizacjeAutorzy projektu:Jarek Kordaczuk - kompozytor i autor tekstów, autor scenariusza koncertu, narratorAdam Smoczyński  -  wizualizacje multimedialneWykonawcy: Basia Raduszkiewicz -  śpiew Jakub ZGAS Żmijowski -  beatboxKameralny Zespół Muzyki Północno-Wschodniej i Popołudniowej Proforma w składzie:Małgorzata Wawruk - sopran, Justyna Fandrejewska - alt, Marcin Wawruk - tenor, Marcin Majdecki - bas zespół instrumentalny w składzie:Dorota Kwiecińska-Erenz - skrzypceAndrzej Hop - skrzypceLech Bałaban - altówkaAgnieszka Bałaban - wiolonczelaPatryk Piłasiewicz - kontrabasKarolina Porwich - fletMariusz Dziedziniewicz - obójKrzysztof Mayer - klarnetDariusz Rybacki - fagotPiotr Niewiedział - fortepianAndrzej Mazurek - perkusjaJarek Kordaczuk - dyrygent Słowoświaty. Premiera, 4 czerwca 2013, Centrum Kultury "Zamek", Poznań. Organizator: Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu. Zamiast opisu Słowoświaty - garść nieuporządkowanych notatek związanych z przygotowaniem koncertu premierowego:SŁOWOŚWIATY :: UWAGI DO ANIMACJI I INSCENIZACJI 1.  Taka sobie piosenka -- piosenka  Piosenka w 3 krokach – instrukcja. Step 1: pisarz (poeta) pisze słowa Step 2: kompozytor pisze melodię Step 3: piosenkarz (wykonawca) śpiewa przed publicznością  terminy: zwrotka-refren, rym-rytm  2 zastawki czarne (2m+ wys.) do zasłonięcia chórku, + 2 zastawki zapasowe  2. Dobranoc Romeo -- aria (operowa)  plansza1 Romeo i Julia tak się kochają, że aż umierają... animowany skrót historii (zabawny!!!)  plansza2 scena operowa, w tle scenografia do Romea i Julii  terminy (recytatyw – aria, solo – duet)  elementy stroju operowo-barokowego typu: peruka(i), żabot, peleryna, kapelusz, mankiety, szpada, suknia powłóczysta, wachlarz etc. – nie muszą byc komplety, wystarczy 1-2 elementy dla zanaczenia charakteru  3. Leśna opowieść -- ilustracje muzyczne  Intro: mapa drogi do domku Babci Jagi: dom Jasia i Małgosi –  las (ze strumykiem) – łąka/polana  – ciemny las – domek z piernika)  4 plansze (animowane?) synchronizowane z muzyką: --  las (komary, strumyk, trzmiel) -- polana (statek ufo, ufiaki z trąbkami zamiast nosa, sowa, konik polny) -- ciemny las (zjawy wyłaniające się zza drzew, wielki dzwon kościelny) -- słoń (od tyłu, nie musi być czyelny do końca) np. przechodzący przez poprzednią planszę (przesłaniający ją) i odchodzący w „siną dal” (nowa plansza, może być biała/czarna)  terminy (muzyka ilustracyjna (instrumenty) - muzyka konkretna (nagrania))  ciemność, wymiana projekcji w trakcie utworu, Basia przy pulpicie z lampką  4. Pierwszy element -- monodia-polifonia (jednogłos – wielogłos)  jednogłos –rysuje się linia (krzywa?), może być na tle (apla?) polifonia - wiele linii, pętelki i supły wychodzimy od 1 linii potem dodajemy 2,3,4 (każda w innym kolorze, takim jak dany żywioł) potem zaczynają się plątać a z tego pomieszania wyłaniają się 4 symbole żywiołów – na tym ekranie startuje muzyka być może zrobimy taką zabawę z dziećmi, że będą one modulowały głosy zgodnie z ruchem linii, czyli „zaśpiewamy” to co narysujesz:)))  4 alby, najlepiej w kolorach kojarzących się z 4 żywiołami albo białe/czarne, na albach trza by namalować symbole żywiołów, które będą też wyświetlane i które opracuje lada dzień Adam... chodzi o to by oni wyglądali trochę jak kapłani/mnisi, dostojnie i tajemniczo  5. Mrówka -- hip-hop  wizje: A. mrówka (mała) - lokomotywa (maszyna, ogromna) -- człowiek obserwuje/przeżywa B. aparat mowy – instrukcja „co zrobić żeby wydobyć z siebie głos” będę „uczył” kogoś mówić bazując na tym rysunku:-) – więc potrzebne różne detale typu język, zęby, podniebienie twarde, miękkie, krtań etc do tego wszystkiego (w drugiej odsłonie) dochodzi jakoś maszyna/lokomotywa i mrówka  terminy: #raper i beatboxer -- słowa i rytmy generowane przez człowieka #loop - pętle muzyczne (oparte na samplach) #teksty - słowa #nawijka (rap) - zrytmizowane mówienie #flow - indywidualny sposób rapowania #freestyle – improwizacja  elementy stroju raperskiego: czapka, ogromna koszula, łańcuch! etc. – sam nie wiem co tam jeszcze mogłoby być, może znacie kogoś, kto może coś tu doradzić... w zasadzie potrzebny jest tylko jeden atrybut, ale mocny!... idea jest taka , że przerabiamy profesora na rapera za pomocą tego atrybutu i uczymy go rapować – wielki złoty łańcuch wydaje mi się najlepszy   6. kÓTra OGdzina -- "kubistyczne" gry słowne  kubistyczne zegary (musi być zabawne!!!) intro – chodzący dziwaczny zegar (pętla) potem plansze 1-5 (nieruchome) synchronizowane z muzyką, mogą się odwoływać do słów zaznaczonych poniżej w treści, ale nie muszą – byle były różne i zabawne)  (chcemy to wykonać tak, że 5 śpiewaków siedzi ściśnięta na ławce i każdy czyta gazetę/książkę)  muzyka anagramów (anagram – palindrom)  treść: która godzina  w pół do komina komin otwarty jest w pół do czwartej  która godzina pękła sprężyna sprężyna leci jest pięć po trzeciej  która godzina zegarka ni ma przepadł za długi dziesięć po drugiej  która godzina jedź do berlina ja nie tutejsza za osiem pierwsza  która godzina mój się zacina zaciął się w grudniu tuż po południu  ławka, taka jak w parku, żeby 5 śpiewaków (na siłę) się na nią wcisnęło  7. Syntagram -- elektoakustyczne przetwarzanie słów, "network music"  PCHNĄĆ W TĘ ŁÓDŹ JEŻA LUB OŚM SKRZYŃ FIG tekst (napis) przetwarzany elektronicznie tak zabawnie jak się to tylko da chodzi o kilka prostych ruchów które się zapętlają i trwają przez cały utwór  tu bym chciał żeby soliści chodzili po scenie i widowni, chaotycznie, ciągnąc (rozwijając) za sobą nie kończące się sznurki, które stworzą ostatecznie splątaną wielką sieć... zatem 5 lub 6 takich szpul ze sznurkiem do snopowiązałki by się przydało:)... a jak się nie da, to będą tylko siebie na wzajem oplątywali:)  PANGRAMY Pchnąć w tę łódź jeża lub ośm skrzyń fig. [autor nieznany, pangram cytuje Julian Tuwim w "Pegaz dęba" (Iskry, 2008, str. 320)] Pójdźże, kiń tę chmurność w głąb flaszy! [Jan Gwalbert Henryk Pawlikowski; "Wiadomości Literackie" (nr 1, 1936, str. 7)] Myślę: Fruń z płacht gąsko, jedź wbić nóż [Marceli Leinkram; "Wiadomości Literackie" (nr 1, 1936, str. 7)] Dość błazeństw, żrą mój pęk luźnych fig [L. Jakubowicz; "Wiadomości Literackie" (nr 1, 1936, str. 7)] W niżach mógł zjeść truflę koń bądź psy [Stanisław Jerzy Nowak; "Wiadomości Literackie" (nr 1, 1936, str. 7)] Mężny bądź, chroń pułk twój i sześć flag. (autor nieznany) Chwyć małżonkę, strój bądź pleśń z fugi. (autor nieznany). RIDER mikrofony (+statywy)/ linie in 5 wokali: 5 mic (własne, poj) moderator: 1 mic beatboxer:  1 mic/linia? drzewo (fl, ob, cl, fg): 4 mic (przypinane) smyczki (vn1, vn2, vl, vc): 4 mic (przypinane) fortepian: 2 mic keyboard: linia kontrabas: 1 mic/pickup perkusja: (0)2-8 mic elektronika: 6 linii (2x mono, 2 x stereo)  odsłuchy wokale: 1 ucho (własny), 2, +2 zapasowe drzewo: 1 smyczki: 1 fortepian/keyb.: 1 kontrabas: 1 perkusja: 1 dyrygent: 1  pulpity+lampki razem: 19  specjalne - możliwość dodania pogłosu typu 'church' na wokale Słowoświaty. Premiera. Klatki z animacji Adama Smoczyńskiego Taka sobie piosenka Jarek KordaczukTAKA SOBIE PIOSENKA[1]by napisać piosenkę potrzebne są słowastała ilość sylab w wierszu, muszą się rymować.chociaż wcale nie muszą, bo znamy piosenkico rymu nie znają a też się podobają.a i z rytmem sylab także różnie bywaczasem jest czasem nie ma, a czasem nie wiadomo co!myśli wtedy autor co nie zwykł się przejmowaćkompozytor to naprawi - i zwrotka gotowa[ref.]nagle znienackanagle z ukrycianagle z zaskoczenianagle niespodzianiepojawia się refren - choć nikt go nie napisałpojawia się refren samozwaniecnie dajmy się nabrać na głos jego słodkii przejdźmy czym prędzej do następnej zwrotki[2]by napisać piosenkę potrzebne są dźwiękikompozytor w melodię je ułoży od ręki.chociaż znamy przypadki gdy melodii małejkompozytor przez tydzień nie ułożył całejbo okoniem mu stanął rytm sylab i rymyktórych czasem nie było, a czasem nie wiadomo co!pomyślał wówczas kompozytor natchnionywykonawca coś dośpiewa - i utwór zrobiony[ref.]znowu znienackaznowu z ukryciaznowu z zaskoczeniaznowu niespodzianiepojawia się refren - choć nikt go nie napisałpojawia się refren samozwaniecnie dajmy się nabrać na głos jego słodkii przejdźmy czym prędzej do następnej zwrotki[3]wykonawca dostaje gotową piosenkęby przed wami ją jak umie zaśpiewać najpiękniej.jednak czuje że choćby z całych sił się starałnie wybuchnie zachwytem przepełniona salabo w piosence tej rymy, sylaby i dźwiękiczasem jakby się zgadzały, ale czasem to kompletnie ale to kompletnie nie wiadomo co!!!więc jak ma zadowolić publiczności uszy?może coś wybełkocze - orkiestra go zagłuszy[ref., bełkocząc]znowu znienackaznowu z ukryciaznowu z zaskoczeniaznowu niespodzianiepojawia się refren - choć nikt go nie napisałpojawia się refren samozwaniec[normalnie]nie dajmy się nabrać na głos jego "słodki" [!!!]i przejdźmy już wreszcie do ostatniej zwrotki[4]by napisać piosenkę potrzebne są słowanie ważna ilość sylab, nie muszą się rymować.ale muszą pasować do melodii nowejjak do wiatru szmer liści, jak do duszy człowiektak by każdy kto słucha chciał śmiać się lub płakaćalbo nawet tańczyć, a czasem to nawet nie wiadomo co!słowa wiersza muszą płynąć po melodii dźwiękachbo jak nie - to wyjść może taka sobie piosenka[ref.]teraz znienackateraz z ukryciateraz z zaskoczeniateraz niespodzianiepiosenkę kończy refren - choć nikt go nie napisałpiosenkę kończy refren samozwaniec Dobranoc Romeo Jarek KordaczukDOBRANOC ROMEOOsoby:Julia - sopranRomeo - tenor/baryton[recytatyw Julii i Romea]Julia: Ach Romeo!Romeo: Ach Julio!Julia: Rozstania przyszła pora.Romeo: Zaiste noc już późna, pożegnać się już czas.Julia: Lecz jutro z rana najdroższy będe cię czekała.Romeo: Gdy tylko słońcę wzejdzie niesiony strzałą Amora przybędę by w ramionach twych ugasić rozłąki nocnej cierpienie.Julia: Ach Romeo!Romeo: Ach Julio!Julia: Morfeusz pod twą postacią zabiera mnie w świat snu. Nie sposób mu się oprzeć.Romeo: To znak by powiedzieć sobie ostatnie już słowo.Julia: Tak, to ów znak.Romeo: A zatem?...Julia: A zatem?...Romeo: Dobranoc.Julia: Dobranoc.Romeo: Dobranoc, dobranoc, dobranoc...[aria Julii "Dobranoc"]Julia: Dobranoc, dobranoc, dobranoc, dobranoc...[Julia śpiewa długą arię na słowie "Dobranoc". W tym czasie Romeo (zniecierpliwiony) zasypia. Zachodzi księżyc, Romeo chrapie i zmienia pozycje. Wstaje słońce. O świcie, na ostatnich dźwiękach arii "Dobranoc" Julia zasypia, równocześnie pieje kur i budzi się Romeo][recytatyw i arioso Romea][Romeo wyspany, przeciąga się błogo. Nagle widzi śpiącą Julię, truchleje z przerażenia]Romeo: Ach nieszczęście, zasnąłem! Hypnos, bóg snu podstępny dopadł mnie nim Julia arię zakończyła. Jak to się stać mogło, że tak mocno spałem, iż dźwięków mej lubej głosu nie słyszałem?Czy to natura mężczyzny tak mało cierpliwa, czy może to kobieca nadto gadatliwa? Bo przecie rzecz to trochę niesłychana by dobranoc śpiewać do białego rana!Lecz nie czas na rozterki przecz ranek taki piękny.Kur już dawno piał więc najwyższa arii powitalnej pora,muszę śpiewać ją póki Julia się nie zbudzi... [spoglądając na mocno śpiącą Julię] co zaiste może potrwać wieczora.[finale, zaczyna Romeo, potem dołącza Julia]Dzień dobry!... Leśna opowieść Jarek KordaczukLEŚNA OPOWIEŚĆ{#} zdarzenie dźwiękowe{!} zmiany w tle muzycznymLas szumiał{!},{#}dzięcioł stukał {#}a w oddali dwie kukułki kukały. {#}Jedna jakby trochę ochrypnięta. {#}Drogą szło dwoje dzieci. {#}To Jaś i Małgosia szli do babci Jagi co mieszkała za lasem, i była palaczem w fabryce pierników. {#}I tak szli. {#}Powoli szli. {#}A potem szli szybciej bo ich komary dziabały. {#}A potem to nawet biegli {#}bo Jasiowi się zdawało, że goni ich słoń. {#}Ale to nie był słoń. Nie wiadomo co, ale z pewnością nie słoń. {#}W końcu zatrzymali się i nic już ich nie goniło, nawet komary. {#}I tylko ochrypniętą kukułkę było słychać jeszcze gdzieś hen hen. {#}I strumień szumiał dookoła. {#}- Ten strumień jakiś dziwny - powiedział Jasio - raz z lewej strony raz z prawej szumi. {#}- Przestań się kręcić w kółko to i strumień przestanie - zauważyła Małgosia. {#}Istotnie, to nie strumień się kręcił lecz Jasiu, bo próbował złapać latającego wokół niego bąka. {#}A może to był szerszeń. {#}Nie, raczej bąk. {#}Znaczyło to, że zbliżali się do leśnej łąki, która była ulubionym miejscem spotkań wszystkich okolicznych miłośników pachnących kwiatów. {#}Jasiowi udało się złapać bąka za nogi i dalszy kawałek drogi odbył szybując nad głową Małgosi. {#}- Dość wygłupów, natychmiast puść bąka - krzyknęła Małgosia ujrzawszy nogi Jasia ponad swoim nosem. {#}Ale Jasio nie chciał puścić bąka nad nosem Małgosi, by na nia nie spaść, więc trzymał się kurczowo i szybował dalej. {#}Jednak bąk zorientował się, że ma pasażera na gapę i ugryzł Jasia w palec brzęcząc pod nosem - nie jestem bąk tylko trzmiel, nieuki.  {#}Jasio poczuł ukłucie, puścił nogi trzmiela i jakże boleśnie spotkał się ze ściółką leśną.  {#}- Ciii! - szepnęła scenicznie Małgosia zatrzymując się na skraju łąki. {!#}Na środku łąki stał statek UFO. {#}Wokół niego krzątały się ufoludki rozmawiające w jakimś mało znanym narzeczu południowomarsjańskim. {#}A może to był alfabet morse'a? {#}A może język migowy? {#}Nie, język migowy raczej nie. {#}Dzieci zaczęły iść na palcach wiedząc, że ufoludki są bardzo, ale to bardzo płochliwe. {#}Nic to jednak nie dało bo Jasio zajęty jednocześnie rozmasowywaniem obolałej pupy i dmuchaniem na pogryziony palec stanął niechcący na patyk. {#}Jeden z ufoludków usłyszał pstryk patyka i wygiął trąbkę, którą miał zamiast nosa. {#}Trąbka ufoludka gdy się prostuje wydaje taki dziwaczny dźwięk. {#}I wtedy, w jednej chwili wszystkie ufoludki znikają.  {#}I statek też zniknął.  {#}A na łące słychać było tylko świerszcze. {#}I chyba jeszcze trochę tę ochrypniętą kukułkę. {#}Nie, kukułki nie było już słychać {#}za to świerszcze jakby dwa razy głośniej. {#}Małgosia właśnie chciała powiedzieć "Jasiu ale z ciebie niezdara", gdy nagle... {#}Nie wydarzyło się zupełnie nic! {#}Nie licząc z łoskotem rozdzierającego powietrze gromu z jasnego nieba. {#}Ale to nie był grom, ani nawet sygnał przekroczenia prędkości dźwięku przez niewidzialny statek ufo. {#}W istocie był to tylko olbrzym, który jak co wieczór przyszedł na łąkę kąpać się w blasku księżyca. {#}Dzieci były zdegustowane bo olbrzym zachlapał całą łąkę. {#}Po kąpieli schował księżyc za najbliższą górę i zapalił wszyściuteńkie gwiazdy. {#}Łąka wyglądała teraz cudownie. Za to olbrzym nadal okropnie śmierdział. Więc dzieci zatykając nosy przeszły obok jego stóp i ruszyły w dalszą drogę. {!#}Teraz droga przez las była ciemna i straszna.  {#}Dookoła za drzewami czaiły się zjawy przyjmując okropne kształty i wydając przerażające dźwięki.  {#}Za sosnami kryły się strzygi. {#}Za bukami zmory. {#}Za olchami topielice. {#}Dzieciaki były zachwycone. Oklaskiwały entuzjastycznie najstraszniejsze kreatury. {#}Ale gdy się zbliżały do nich by pogratulować cudownie odstraszającego wyglądu zjawy zmieniały się w zwykłe, szumiące nieśmiało drzewa. {#}Na widok skrzydlatego rokitnika Jaś klasnął z zachwytu {#}.Wtedy wszystkie zjawy dookoła również klasnęły. {#}Jaś zagwizdał.{#}Zjawy zrobiły to samo. {#}- One chyba nas naśladują - szepnął do Małgosi i zaczął tupać rytm rytuału weselnego pewnego afrykańskiego plemienia, którego nazwy teraz nie pamiętał. {#}Zjawy to samo. {#}Małgosia nieświadomie dołączyła z luźno improwizowanymi frazami bułgarskiego śpiewu białego.{#}Zjawy również. {#}I gdy ten dialog dzieci z leśnymi potworami rozkręcał się w najlepsze Jasiowi znów zaczęło się wydawać, że dołączył do nich słoń. {#}Ale to byłoby przecież absurdalne. {#}W rzeczywistości była to babcia Jaga, która wracając z nocnej zmiany palacza w fabryce pierników szlifowała tybetański śpiew gardłowy przed zbliżającym się dorocznym festiwalem palaczy w Łysogórzu. {#}- Babciu, babciu - zawołała uradowana Małgosia - czy słyszysz jak te leśne zjawy nas naśladują? I uderzyła kamieniem w wielki kościelny dzwon, który rzecz jasna zawsze miała pod ręką. {#}Zjawy jak zwykle zrobiły to samo. {#}- Eeee, to nie zjawy - odpowiedziała babcia. - One za głupie na to. To echo po was powtarza. Posłuchajcie: - i zawołała głośno...  {#}Ale w odpowiedzi usłyszeli tylko ciszę. {#}- No nie wiem - powiedział niepewnie Jaś. {#}- No nie wiem - powtórzyła Małgosia... {#}A zaraz po niej zjawy. {#}- Kurza stopa! - krzyknęła zirytowana babcia. - Do diabła z tym echem. Chodźmy już lepiej do domu, bo noc jakaś taka zimna a w piecu już pewnie całkiem wygasło. {#}I ruszyli dalej wesoło śpiewając "poszły w pole kurki trzy" w opracowaniu wielogłosowym anonimowego kompozytora z Grenlandii. {#}A w ślad za nimi, w bezpiecznym odstępie kroczył słoń.  {#} Mrówka Jarek KordaczukMRÓWKAstoi na stacji człowiek nie maszynamaszyna po szynach przez pola zaginalecz człowiek nie maszyna nie stoi na szynachale na peronie i gapić się zaczynana mrówkę co właśnie przebiega po szynachi myśli se człowiek mrówka nie maszynadlaczego więc mrówka po szynach zaginalecz mrówka nie człowiek mysleć nie zaczynai dalej po szynach na maksa zaginai po co to po co to czemu tak gnamoże pod szyną mrowisko gdzieś mamoże zeskoczy gdy maszyna bliskoi może się schowa pod szyną w mrowiskostoi na stacji człowiek nie maszynamaszyna po szynach na stację zaginazbliża się i zbliża nie chce się zatrzymaćgdy wjedzie po szynach na stację maszynapo mrówce tylko plama zostanie na szynachi myśli se człowiek mrówka biedaczynai woła by mrówkę przed zgonem powstrzymaćlecz mrówka nie człowiek słuchać nie zaczynai dalej po szynach na maksa zaginai po co to po co to czemu tak gnamoże usłyszy że człowiek ten wołamoże zobaczy że maszyna tużi może zeskoczy z tej szyny jużstoi na stacji człowiek nie maszynapatrzy po szynach na los mrówki się zżymabo za chwilę będzie na szynach zadymagdy mrówka ciężaru olbrzyma nie wytrzymai bieg jej maszyna na zawsze powstrzymai myśli swe człowiek na maksa nadymaniech może semafor maszynę zatrzymalecz o semaforze mysleć nie zaczynazmęczona zziajana zdyszana maszynai po co to po co to czemu tak gnapod kołem jej zginie zaraz mrówka tapod kołem nieuchronny marny mrówki lospod kołem dla mrowiska straty mrówki cioskruszyna na szynachna szynach maszynaostatnie na szynachto chwile pielgrzymajuż szyna się uginarośnie adrenalinacielska olbrzymamrówka nie wytrzyma!...stoi na stacji człowiek i maszynaon ronić po stracie mrówki łzę zaczynaobok niego sapie bezduszna maszynaczłowiek pod maszynę zagląda po szynachgdzie przed chwilą jeszcze mała mrówka żyłalecz cóż to, niemożliwe, zza kół gdzie maszynanadal po szynach kruszyna zaginaszczęściu mrówki człowiek uwierzyć nie możebo biegnie po sąsiednim, nie maszyny, torzei po co to po co to czemu tak gnabyć może maszyną chce być mrówka taudając maszynę po szynach zaginagdy po torze już sunie następna maszyna! Pierwszy element Jarek KordaczukPIERWSZY ELEMENTcztery żywioły:Sopran - powietrzeAlt - ogieńTenor (Baryton) - woda Bas - ziemiaPowietrze (S): Jestem powietrzem, jestem natchnieniem, beze mnie nic nie powstanie, żadna myśl, żadne słowo. Jestem wolnością, nikt mnie nie pochwyci. Jestem nieskończonością, nikt mnie nie ogarnie.Jestem najważniejszym elementem!Ogień (A): Jako ogień bywam dobroczynny, jako ogień bywam niebezpieczny. Potrafię sądzić i karać. Lecz tylko ja daję ciepło. I tylko ja sprawiam, że ciemność nie rządzi światem. Zatem to ja jestem najważniejszym elementem!Woda (T): Woda daje początek, woda daje życie. Jestem chaosem, od którego wszystko pochodzi. Jestem ruchem, który wszystko zmienia. We mnie jest oczyszczenie. I we mnie jest zgłada. Tylko ja mogę być najważniejszym elementem.Ziemia (B): Jedni, dajecie życie. Drudzy, przynosicie śmierć. Ale to ziemia jest tym życiem i tą śmiercią zarazem. Wy tworzycie, sądzicie, gładzicie - a ja żyję i umieram. I tak po kres czasu.Nikt prócz mnie nie może być najważniejszym elementem.Wszyscy (SATB): Cztery żywioły, cztery elementy, cztery pierwiastki, który z nich pierwszy? kÓTra OGdzina Jarek KordaczukkÓTra OGdzina[manipujacja tekstem/sylabami,głoskami,fonemami - logotomy][tekst wyjściowy]która godzina w pół do kominakomin otwartyjest w pół do czwartejktóra godzinapękła sprężynasprężyna lecijest pięć po trzeciejktóra godzinazegarka ni maprzepadł za długidziesięć po drugiejktóra godzinajedź do berlinaja nie tutejszaza osiem pierwszaktóra godzinamój się zacinazaciął się w grudniutuż po południu Syntagram Jarek KordaczukSYNTAGRAMpchnąć w tę łódź jeża lub ośm skrzyń fig*---*Zdanie "pchnąć w tę łódź jeża lub ośm skrzyń fig" zawiera wszystkie litery polskiego alfabetu (każdą tylko jeden raz). Jest to pangram używany np. do testowania czcionek, programów komputerowych etc. Autor nieznany, pangram cytuje m.in. Julian Tuwim w "Pegaz dęba".Przed realizacją utworu zdanie powyższe zostało nagrane osobno przez ponad 200 anonimowych lektorów poprzez internet.Konstrukcja utworu polegała na montażu i elektronicznym przetwarzaniu mikrofragmentów nagranego (zsamplowanego) materiału, jego syntezie i re-syntezie oraz na kontrolowanych improwizacjach wszystkich członków zespołu instrumentalnego. Wytwórnia Zdarzeń Sonokinetycznych Izabela Kościesza Utwory sonokinetyczne Małgosia Wawruk Matryca sensoryczna Muzyka eksperymentalna Instalacje Muzyka chóralna Utwory solowe Muzyka improwizowana Muzyka akusmatyczna Muzyka elektroniczna Monoctone Utwory dla dzieci Jarek Kordaczuk mp3 Dark Energy Agnieszka Kołodyńska Pantomima Muzyka elektroakustyczna Muzyka instrumentalno-wokalna Muzyka instrumentalna Muzyczne interpretacje baśni Kompozycje Adam Smoczyński Muzyka sakralna EWI ProForma Muzyka teatralna Jan Brzechwa Julian Tuwim Sebastian Wypych Piosenka poetycka Poezja śpiewana Jarosław Kordaczuk Aranżacje Wideoklipy Filmy animowane Titelituralia Utwory onomatopeiczne Teatr dźwięku Pokój pełen baśni Centrum Sztuki Dziecka Cezary Konrad Krzysztof Herdzin Basia Raduszkiewicz Muzyka dla dzieci

English
Jarek Kordaczuk
Wszystkie projekty
Wszystkie projekty
Centrum Sztuki DzieckaMuzyka instrumentalna
MonoctoneMuzyka instrumentalno-wokalna
Muzyczne interpretacje baśniMuzyka teatralna
Muzyka akusmatycznaPiosenka poetycka
Muzyka dla dzieciTeatr dźwięku
Muzyka eksperymentalnaUtwory dla dzieci
Muzyka elektroakustycznaUtwory onomatopeiczne
Muzyka improwizowanaUtwory sonokinetyczne

Słowoświaty

Słowoświaty - 7 utworów polistylistycznych na głosy i instrumenty

Muzyka i słowa: Jarek Kordaczuk

Zamówienie: Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu



Taka sobie piosenka
vocal Basia Raduszkiewicz
backing vocals ProForma
music & words Jarek Kordaczuk
Dobranoc Romeo
vocals Małgorzata Wawruk (Julia, soprano), Marcin Wawruk (Romeo, tenore)
music & words Jarek Kordaczuk
Leśna opowieść
lector Basia Raduszkiewicz
music & words Jarek Kordaczuk
Mrówka
rap Marcin Wawruk
beatbox Jakub Zgas Żmijowski
backing vocals Małgorzata Wawruk, Justyna Fandrejewska, Basia Raduszkiewicz
music & words Jarek Kordaczuk
Pierwszy element
vocals Małgorzata Wawruk (Water, S), Justyna Fandrejewska (Fire, A), Marcin Wawruk (Air, T), Marcin Majdecki (Earth, B)
music & words by Jarek Kordaczuk
kÓTra OGdzina
vocals Małgorzata Wawruk (S), Basia Raduszkiewicz (A), Justyna Fandrejewska (A), Marcin Wawruk (T), Marcin Majdecki (B)
music & words by Jarek Kordaczuk
Syntagram
computer transformed and multiplied polish pangram "pchnąć w tę łódź jeża lub ośm skrzyń fig" recorded by various anonymous readers
improvising ensemble
improvised vocal by Małgorzata Wawruk
improvised beatbox by Jakub Zgas Żmijowski
music by Jarek Kordaczuk
Słowoświaty - koncert premierowy

(z programu koncertu premierowego, Centrum Sztuki Dziecka, Poznań, 4 czerwca 2013)

Koncert SŁOWOŚWIATY to muzyczna wędrówka w przestrzeni i czasie przez konstelacje słownomuzycznych środków wyrazu. Jest to jednak nie tyle podróż przez historię muzyki, co przez style muzyczne. A te z kolei dobrane są tak, by ukazać różnorodność funkcjonowania słowa na gruncie muzyki. Kompozytor posługując się współczesnym i zrozumiałym jednocześnie językiem muzycznym nadaje słowom najprzeróżniejsze formy: piosenki poetyckiej, arii operowej, monodii ornamentalnej i polifonii modalnej, hip-hopu, muzyki ilustracyjnej i konkretnej, eksperymentalnej gry słownej czy wreszcie czegoś, co można by nazwać mianem social network music. I niczym demiurg kreuje wielobarwne muzyczne słowoświaty. Po raz pierwszy Jarek Kordaczuk wystąpi nie tylko w roli autora projektu, kompozytora i autora tekstów wszystkich piosenek, wykonawcy i dyrygenta ale także prowadzącego koncert - narratora opowieści o SŁOWOŚWIATACH. Narracja koncertu ma charakter multimedialny, wszystkie elementy muzyczne połączone są elementami wizualnymi, tworząc spójną całość i wyjątkową, oryginalną kompozycję  z gatunku SŁOWO-OBRAZ-MUZYKA .

Program koncertu:
1. Taka sobie piosenka
- przepis na nieudaną piosenkę
2. Dobranoc Romeo
- bel canto z Verony
3. Leśna opowieść
- ilustrowana muzycznie wyprawa do babci Jagi
4. Pierwszy element
- polifoniczny spór czterech żywiołów
5. Mrówka
- pseudo-hip-hopowy opis pseudo-dramatycznego zdarzenia
6. kÓTra OGdzina
- "kubistyczna" gra pokręconych zegarów
7. Syntagram
- elektroniczne manipulacje i kontrolowane improwizacje

Autorzy projektu:
Jarek Kordaczuk - kompozytor i autor tekstów, autor scenariusza koncertu, narrator
Adam Smoczyński  -  wizualizacje multimedialne

Wykonawcy:
Basia Raduszkiewicz -  śpiew

Jakub ZGAS Żmijowski -  beatbox

Kameralny Zespół Muzyki Północno-Wschodniej i Popołudniowej Proforma w składzie:
Małgorzata Wawruk - sopran, Justyna Fandrejewska - alt, Marcin Wawruk - tenor, Marcin Majdecki - bas

zespół instrumentalny w składzie:
Dorota Kwiecińska-Erenz - skrzypce
Andrzej Hop - skrzypce
Lech Bałaban - altówka
Agnieszka Bałaban - wiolonczela
Patryk Piłasiewicz - kontrabas
Karolina Porwich - flet
Mariusz Dziedziniewicz - obój
Krzysztof Mayer - klarnet
Dariusz Rybacki - fagot
Piotr Niewiedział - fortepian
Andrzej Mazurek - perkusja

Jarek Kordaczuk - dyrygent



Słowoświaty. Premiera, 4 czerwca 2013, Centrum Kultury "Zamek", Poznań.
Organizator: Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu.


Jarek Kordaczuk






TAKA SOBIE PIOSENKA

[1]
by napisać piosenkę potrzebne są słowa
stała ilość sylab w wierszu, muszą się rymować.
chociaż wcale nie muszą, bo znamy piosenki
co rymu nie znają a też się podobają.
a i z rytmem sylab także różnie bywa
czasem jest czasem nie ma, a czasem nie wiadomo co!
myśli wtedy autor co nie zwykł się przejmować
kompozytor to naprawi - i zwrotka gotowa

[ref.]
nagle znienacka
nagle z ukrycia
nagle z zaskoczenia
nagle niespodzianie
pojawia się refren - choć nikt go nie napisał
pojawia się refren samozwaniec

nie dajmy się nabrać na głos jego słodki
i przejdźmy czym prędzej do następnej zwrotki

[2]
by napisać piosenkę potrzebne są dźwięki
kompozytor w melodię je ułoży od ręki.
chociaż znamy przypadki gdy melodii małej
kompozytor przez tydzień nie ułożył całej
bo okoniem mu stanął rytm sylab i rymy
których czasem nie było, a czasem nie wiadomo co!
pomyślał wówczas kompozytor natchniony
wykonawca coś dośpiewa - i utwór zrobiony

[ref.]
znowu znienacka
znowu z ukrycia
znowu z zaskoczenia
znowu niespodzianie
pojawia się refren - choć nikt go nie napisał
pojawia się refren samozwaniec

nie dajmy się nabrać na głos jego słodki
i przejdźmy czym prędzej do następnej zwrotki

[3]
wykonawca dostaje gotową piosenkę
by przed wami ją jak umie zaśpiewać najpiękniej.
jednak czuje że choćby z całych sił się starał
nie wybuchnie zachwytem przepełniona sala
bo w piosence tej rymy, sylaby i dźwięki
czasem jakby się zgadzały, ale czasem to kompletnie ale to kompletnie nie wiadomo co!!!
więc jak ma zadowolić publiczności uszy?
może coś wybełkocze - orkiestra go zagłuszy

[ref., bełkocząc]
znowu znienacka
znowu z ukrycia
znowu z zaskoczenia
znowu niespodzianie
pojawia się refren - choć nikt go nie napisał
pojawia się refren samozwaniec

[normalnie]
nie dajmy się nabrać na głos jego "słodki" [!!!]
i przejdźmy już wreszcie do ostatniej zwrotki

[4]
by napisać piosenkę potrzebne są słowa
nie ważna ilość sylab, nie muszą się rymować.
ale muszą pasować do melodii nowej
jak do wiatru szmer liści, jak do duszy człowiek
tak by każdy kto słucha chciał śmiać się lub płakać
albo nawet tańczyć, a czasem to nawet nie wiadomo co!
słowa wiersza muszą płynąć po melodii dźwiękach
bo jak nie - to wyjść może taka sobie piosenka

[ref.]
teraz znienacka
teraz z ukrycia
teraz z zaskoczenia
teraz niespodzianie
piosenkę kończy refren - choć nikt go nie napisał
piosenkę kończy refren samozwaniec



Jarek Kordaczuk






DOBRANOC ROMEO

Osoby:
Julia - sopran
Romeo - tenor/baryton

[recytatyw Julii i Romea]Julia: Ach Romeo!
Romeo: Ach Julio!
Julia: Rozstania przyszła pora.
Romeo: Zaiste noc już późna, pożegnać się już czas.
Julia: Lecz jutro z rana najdroższy będe cię czekała.
Romeo: Gdy tylko słońcę wzejdzie niesiony strzałą Amora przybędę by w ramionach twych ugasić rozłąki nocnej cierpienie.
Julia: Ach Romeo!
Romeo: Ach Julio!
Julia: Morfeusz pod twą postacią zabiera mnie w świat snu. Nie sposób mu się oprzeć.
Romeo: To znak by powiedzieć sobie ostatnie już słowo.
Julia: Tak, to ów znak.
Romeo: A zatem?...
Julia: A zatem?...
Romeo: Dobranoc.
Julia: Dobranoc.
Romeo: Dobranoc, dobranoc, dobranoc...

[aria Julii "Dobranoc"]
Julia: Dobranoc, dobranoc, dobranoc, dobranoc...
[Julia śpiewa długą arię na słowie "Dobranoc". W tym czasie Romeo (zniecierpliwiony) zasypia. Zachodzi księżyc, Romeo chrapie i zmienia pozycje. Wstaje słońce. O świcie, na ostatnich dźwiękach arii "Dobranoc" Julia zasypia, równocześnie pieje kur i budzi się Romeo]

[recytatyw i arioso Romea]
[Romeo wyspany, przeciąga się błogo. Nagle widzi śpiącą Julię, truchleje z przerażenia]
Romeo: Ach nieszczęście, zasnąłem! Hypnos, bóg snu podstępny dopadł mnie nim Julia arię zakończyła.
Jak to się stać mogło, że tak mocno spałem, iż dźwięków mej lubej głosu nie słyszałem?
Czy to natura mężczyzny tak mało cierpliwa, czy może to kobieca nadto gadatliwa?
Bo przecie rzecz to trochę niesłychana by dobranoc śpiewać do białego rana!
Lecz nie czas na rozterki przecz ranek taki piękny.
Kur już dawno piał więc najwyższa arii powitalnej pora,
muszę śpiewać ją póki Julia się nie zbudzi... [spoglądając na mocno śpiącą Julię] co zaiste może potrwać wieczora.

[finale, zaczyna Romeo, potem dołącza Julia]
Dzień dobry!...



Jarek Kordaczuk






LEŚNA OPOWIEŚĆ

{#} zdarzenie dźwiękowe
{!} zmiany w tle muzycznym

Las szumiał{!},{#}
dzięcioł stukał {#}
a w oddali dwie kukułki kukały. {#}
Jedna jakby trochę ochrypnięta. {#}
Drogą szło dwoje dzieci. {#}
To Jaś i Małgosia szli do babci Jagi co mieszkała za lasem, i była palaczem w fabryce pierników. {#}
I tak szli. {#}
Powoli szli. {#}
A potem szli szybciej bo ich komary dziabały. {#}
A potem to nawet biegli {#}
bo Jasiowi się zdawało, że goni ich słoń. {#}
Ale to nie był słoń. Nie wiadomo co, ale z pewnością nie słoń. {#}
W końcu zatrzymali się i nic już ich nie goniło, nawet komary. {#}
I tylko ochrypniętą kukułkę było słychać jeszcze gdzieś hen hen. {#}
I strumień szumiał dookoła. {#}
- Ten strumień jakiś dziwny - powiedział Jasio - raz z lewej strony raz z prawej szumi. {#}
- Przestań się kręcić w kółko to i strumień przestanie - zauważyła Małgosia. {#}
Istotnie, to nie strumień się kręcił lecz Jasiu, bo próbował złapać latającego wokół niego bąka. {#}
A może to był szerszeń. {#}
Nie, raczej bąk. {#}
Znaczyło to, że zbliżali się do leśnej łąki, która była ulubionym miejscem spotkań wszystkich okolicznych miłośników pachnących kwiatów. {#}
Jasiowi udało się złapać bąka za nogi i dalszy kawałek drogi odbył szybując nad głową Małgosi. {#}
- Dość wygłupów, natychmiast puść bąka - krzyknęła Małgosia ujrzawszy nogi Jasia ponad swoim nosem. {#}
Ale Jasio nie chciał puścić bąka nad nosem Małgosi, by na nia nie spaść, więc trzymał się kurczowo i szybował dalej. {#}
Jednak bąk zorientował się, że ma pasażera na gapę i ugryzł Jasia w palec brzęcząc pod nosem - nie jestem bąk tylko trzmiel, nieuki.  {#}
Jasio poczuł ukłucie, puścił nogi trzmiela i jakże boleśnie spotkał się ze ściółką leśną.  {#}
- Ciii! - szepnęła scenicznie Małgosia zatrzymując się na skraju łąki. {!#}

Na środku łąki stał statek UFO. {#}
Wokół niego krzątały się ufoludki rozmawiające w jakimś mało znanym narzeczu południowomarsjańskim. {#}
A może to był alfabet morse'a? {#}
A może język migowy? {#}
Nie, język migowy raczej nie. {#}
Dzieci zaczęły iść na palcach wiedząc, że ufoludki są bardzo, ale to bardzo płochliwe. {#}
Nic to jednak nie dało bo Jasio zajęty jednocześnie rozmasowywaniem obolałej pupy i dmuchaniem na pogryziony palec stanął niechcący na patyk. {#}
Jeden z ufoludków usłyszał pstryk patyka i wygiął trąbkę, którą miał zamiast nosa. {#}
Trąbka ufoludka gdy się prostuje wydaje taki dziwaczny dźwięk. {#}
I wtedy, w jednej chwili wszystkie ufoludki znikają.  {#}
I statek też zniknął.  {#}
A na łące słychać było tylko świerszcze. {#}
I chyba jeszcze trochę tę ochrypniętą kukułkę. {#}
Nie, kukułki nie było już słychać {#}
za to świerszcze jakby dwa razy głośniej. {#}
Małgosia właśnie chciała powiedzieć "Jasiu ale z ciebie niezdara", gdy nagle... {#}
Nie wydarzyło się zupełnie nic! {#}
Nie licząc z łoskotem rozdzierającego powietrze gromu z jasnego nieba. {#}
Ale to nie był grom, ani nawet sygnał przekroczenia prędkości dźwięku przez niewidzialny statek ufo. {#}
W istocie był to tylko olbrzym, który jak co wieczór przyszedł na łąkę kąpać się w blasku księżyca. {#}
Dzieci były zdegustowane bo olbrzym zachlapał całą łąkę. {#}
Po kąpieli schował księżyc za najbliższą górę i zapalił wszyściuteńkie gwiazdy. {#}
Łąka wyglądała teraz cudownie. Za to olbrzym nadal okropnie śmierdział. Więc dzieci zatykając nosy przeszły obok jego stóp i ruszyły w dalszą drogę. {!#}

Teraz droga przez las była ciemna i straszna.  {#}
Dookoła za drzewami czaiły się zjawy przyjmując okropne kształty i wydając przerażające dźwięki.  {#}
Za sosnami kryły się strzygi. {#}
Za bukami zmory. {#}
Za olchami topielice. {#}
Dzieciaki były zachwycone. Oklaskiwały entuzjastycznie najstraszniejsze kreatury. {#}
Ale gdy się zbliżały do nich by pogratulować cudownie odstraszającego wyglądu zjawy zmieniały się w zwykłe, szumiące nieśmiało drzewa. {#}
Na widok skrzydlatego rokitnika Jaś klasnął z zachwytu {#}.
Wtedy wszystkie zjawy dookoła również klasnęły. {#}
Jaś zagwizdał.{#}
Zjawy zrobiły to samo. {#}
- One chyba nas naśladują - szepnął do Małgosi i zaczął tupać rytm rytuału weselnego pewnego afrykańskiego plemienia, którego nazwy teraz nie pamiętał. {#}
Zjawy to samo. {#}
Małgosia nieświadomie dołączyła z luźno improwizowanymi frazami bułgarskiego śpiewu białego.{#}
Zjawy również. {#}
I gdy ten dialog dzieci z leśnymi potworami rozkręcał się w najlepsze Jasiowi znów zaczęło się wydawać, że dołączył do nich słoń. {#}
Ale to byłoby przecież absurdalne. {#}
W rzeczywistości była to babcia Jaga, która wracając z nocnej zmiany palacza w fabryce pierników szlifowała tybetański śpiew gardłowy przed zbliżającym się dorocznym festiwalem palaczy w Łysogórzu. {#}
- Babciu, babciu - zawołała uradowana Małgosia - czy słyszysz jak te leśne zjawy nas naśladują? I uderzyła kamieniem w wielki kościelny dzwon, który rzecz jasna zawsze miała pod ręką. {#}
Zjawy jak zwykle zrobiły to samo. {#}
- Eeee, to nie zjawy - odpowiedziała babcia. - One za głupie na to. To echo po was powtarza. Posłuchajcie: - i zawołała głośno...  {#}
Ale w odpowiedzi usłyszeli tylko ciszę. {#}
- No nie wiem - powiedział niepewnie Jaś. {#}
- No nie wiem - powtórzyła Małgosia... {#}
A zaraz po niej zjawy. {#}
- Kurza stopa! - krzyknęła zirytowana babcia. - Do diabła z tym echem. Chodźmy już lepiej do domu, bo noc jakaś taka zimna a w piecu już pewnie całkiem wygasło. {#}
I ruszyli dalej wesoło śpiewając "poszły w pole kurki trzy" w opracowaniu wielogłosowym anonimowego kompozytora z Grenlandii. {#}
A w ślad za nimi, w bezpiecznym odstępie kroczył słoń.  {#}


Jarek Kordaczuk






MRÓWKA

stoi na stacji człowiek nie maszyna
maszyna po szynach przez pola zagina
lecz człowiek nie maszyna nie stoi na szynach
ale na peronie i gapić się zaczyna
na mrówkę co właśnie przebiega po szynach
i myśli se człowiek mrówka nie maszyna
dlaczego więc mrówka po szynach zagina
lecz mrówka nie człowiek mysleć nie zaczyna
i dalej po szynach na maksa zagina

i po co to po co to czemu tak gna
może pod szyną mrowisko gdzieś ma
może zeskoczy gdy maszyna blisko
i może się schowa pod szyną w mrowisko

stoi na stacji człowiek nie maszyna
maszyna po szynach na stację zagina
zbliża się i zbliża nie chce się zatrzymać
gdy wjedzie po szynach na stację maszyna
po mrówce tylko plama zostanie na szynach
i myśli se człowiek mrówka biedaczyna
i woła by mrówkę przed zgonem powstrzymać
lecz mrówka nie człowiek słuchać nie zaczyna
i dalej po szynach na maksa zagina

i po co to po co to czemu tak gna
może usłyszy że człowiek ten woła
może zobaczy że maszyna tuż
i może zeskoczy z tej szyny już

stoi na stacji człowiek nie maszyna
patrzy po szynach na los mrówki się zżyma
bo za chwilę będzie na szynach zadyma
gdy mrówka ciężaru olbrzyma nie wytrzyma
i bieg jej maszyna na zawsze powstrzyma
i myśli swe człowiek na maksa nadyma
niech może semafor maszynę zatrzyma
lecz o semaforze mysleć nie zaczyna
zmęczona zziajana zdyszana maszyna

i po co to po co to czemu tak gna
pod kołem jej zginie zaraz mrówka ta
pod kołem nieuchronny marny mrówki los
pod kołem dla mrowiska straty mrówki cios

kruszyna na szynach
na szynach maszyna
ostatnie na szynach
to chwile pielgrzyma
już szyna się ugina
rośnie adrenalina
cielska olbrzyma
mrówka nie wytrzyma!...

stoi na stacji człowiek i maszyna
on ronić po stracie mrówki łzę zaczyna
obok niego sapie bezduszna maszyna
człowiek pod maszynę zagląda po szynach
gdzie przed chwilą jeszcze mała mrówka żyła
lecz cóż to, niemożliwe, zza kół gdzie maszyna
nadal po szynach kruszyna zagina
szczęściu mrówki człowiek uwierzyć nie może
bo biegnie po sąsiednim, nie maszyny, torze

i po co to po co to czemu tak gna
być może maszyną chce być mrówka ta
udając maszynę po szynach zagina
gdy po torze już sunie następna maszyna!


Jarek Kordaczuk






PIERWSZY ELEMENT

cztery żywioły:
Sopran - powietrze
Alt - ogień
Tenor (Baryton) - woda
Bas - ziemia

Powietrze (S): Jestem powietrzem, jestem natchnieniem, beze mnie nic nie powstanie, żadna myśl, żadne słowo. Jestem wolnością, nikt mnie nie pochwyci. Jestem nieskończonością, nikt mnie nie ogarnie.
Jestem najważniejszym elementem!

Ogień (A): Jako ogień bywam dobroczynny, jako ogień bywam niebezpieczny. Potrafię sądzić i karać. Lecz tylko ja daję ciepło. I tylko ja sprawiam, że ciemność nie rządzi światem.
Zatem to ja jestem najważniejszym elementem!

Woda (T): Woda daje początek, woda daje życie. Jestem chaosem, od którego wszystko pochodzi. Jestem ruchem, który wszystko zmienia. We mnie jest oczyszczenie. I we mnie jest zgłada.
Tylko ja mogę być najważniejszym elementem.

Ziemia (B): Jedni, dajecie życie. Drudzy, przynosicie śmierć. Ale to ziemia jest tym życiem i tą śmiercią zarazem. Wy tworzycie, sądzicie, gładzicie - a ja żyję i umieram. I tak po kres czasu.
Nikt prócz mnie nie może być najważniejszym elementem.

Wszyscy (SATB): Cztery żywioły, cztery elementy, cztery pierwiastki, który z nich pierwszy?


Jarek Kordaczuk






kÓTra OGdzina

[manipujacja tekstem/sylabami,głoskami,fonemami - logotomy]

[tekst wyjściowy]

która godzina
w pół do komina
komin otwarty
jest w pół do czwartej

która godzina
pękła sprężyna
sprężyna leci
jest pięć po trzeciej

która godzina
zegarka ni ma
przepadł za długi
dziesięć po drugiej

która godzina
jedź do berlina
ja nie tutejsza
za osiem pierwsza

która godzina
mój się zacina
zaciął się w grudniu
tuż po południu


Jarek Kordaczuk






SYNTAGRAM

pchnąć w tę łódź jeża lub ośm skrzyń fig*

---

*Zdanie "pchnąć w tę łódź jeża lub ośm skrzyń fig" zawiera wszystkie litery polskiego alfabetu (każdą tylko jeden raz). Jest to pangram używany np. do testowania czcionek, programów komputerowych etc. Autor nieznany, pangram cytuje m.in. Julian Tuwim w "Pegaz dęba".
Przed realizacją utworu zdanie powyższe zostało nagrane osobno przez ponad 200 anonimowych lektorów poprzez internet.
Konstrukcja utworu polegała na montażu i elektronicznym przetwarzaniu mikrofragmentów nagranego (zsamplowanego) materiału, jego syntezie i re-syntezie oraz na kontrolowanych improwizacjach wszystkich członków zespołu instrumentalnego.